Pamiętacie opowieść o Adamie Ewie, raju, wężu, jabłkach, o grzechu pierworodnym i wygnaniu z raju?
A gdyby spojrzeć na to nie tak dosłownie ?
Może trzeba rozumieć to na poziomie duchowym, a nie fizycznym?
– Rajem jest stan Nirvany, Wiecznego Szczęścia.
– Wąż kusiciel, to nasz umysł.
– Jabłkiem jest pierwsze zrodzone pragnienie (Grzech Pierworodny).
– Zerwane jabłko, to pierwszy czyn początkujący karmę (prawo przyczyny i skutku). LABIRYNT
– Wygnanie z Raju to początek kołowrotu życia i śmierci (kolejne reinkarnacje). LABIRYNT
– Adam-Ewa to każdy z nas.
– Adam i Ewa w Raju byli nadzy i nie chodzi tu o nagość ciała tylko stan umysłu (bez pragnień).
– Wyzwolenie – osiągnięcie stanu Nirvany, powrót do Raju. Zatoczone koło, stan z przed pierwszego pragnienia.
Możemy zatem przyjąć, że początkiem, wejściem do LABIRYNTU jest pierwsze PRAGNIENIE, a wyjściem z niego to stan, gdy pragnień już nie mamy.
Pragnienia rodzą się w umyśle (wężu), który tworzy nierealną rzeczywistość. Poza umysłem istnieje tylko Bóg.
Umysł oddziele nas od Boga, zasłania Jego prawdziwe oblicze i sprawia, że czujemy się samotni i bezkarni.
Na skutek kuszenia umysłu (wąż) zerwaliśmy pierwsze jabłko (pragnienie), to otworzyło nam drzwi do Labiryntu.
Wchodząc do Labiryntu zamknęliśmy drzwi wiodące do Boga. Pozwoliliśmy rządzić umysłowi (wężowi) i staliśmy się małym, samotnym ja.
Aby wrócić do Raju musimy przejść cały labirynt. Tam uczymy się samych siebie. Osiągamy sukcesy i walimy głową w ścianę. Płaczemy z bólu i sprawiamy ból innym. Taplamy się w złocie, błocie i w krwi. Pragniemy szczęścia, bogactwa i miłości. Kradniemy, zdradzamy. Pragniemy co raz więcej i coraz bardziej jesteśmy nieszczęśliwi. Robimy wszystko, co tylko przyjdzie nam do głowy (wąż), aż przychodzi taka chwila, gdy pragniemy wszystko zmienić. Ten stan to przebudzenie. Pada pierwsze pytanie KIM JESTEM ?
Czujemy już, że nie chcemy tak dłużej żyć. Jeszcze nie wiemy, czego chcemy ale odrzucamy już to co znamy. Nie chcemy aby rządził nami umysł (wąż), chcemy świadomie wybierać!
Czujemy, że jest coś więcej. Rozpaczliwie zaczynamy szukać wyjścia z Labiryntu. Uczymy się, wzrastamy, szukamy tych, którzy znają drogę do Drzwi. Już widzimy światło nadziei, już idziemy w jego kierunku. Biegniemy, spieszymy się co raz bardziej i bardziej. Doświadczamy cudów i łask. I przychodzi taki dzień, że chcemy zrezygnować ze wszystkiego, co jest w tym labiryncie aby znowu móc ujrzeć Boga, który znajduje się już tuż, tuż za uchylonymi lekko drzwiami.
Odsuwamy się od świata. Zanurzamy w ciszy, w medytacji i samotności. Już wiemy , że Boga nie zobaczymy w hucznym świecie umysłu (wąż). Możemy tylko poczuć Jego bliskość w sercu.
Gdy czytam o żywotach świętych ludzi, którzy wyzwolili się z błota i wyszli z Labiryntu, to najbardziej rzuca się w oczy fakt, że Oni całkowicie „zanurzyli się” w Bogu, w Miłości, Zaufaniu i Wierze.
I jest to jedyna droga do Niego.
Po co w ogóle Bóg stworzył ten Labirynt? Abyśmy oszlifowali się w nim z burej masy na diamenty :))
Tylko diamenty mogę wejść na wyższy poziom poznania, gdzie nauka zaczyna się od początku (kolejny Labirynt).
I kolejny, i kolejny ………
Poziomów jest podobno 12 , choć niektórzy twierdzą, że 9.
To co teraz przerabiamy, jest poziomem 3.
Każdy poziom i Labirynt to jak nauka w szkole w kolejnych klasach. Każdy MUSI utrwalić sobie materiał i zdać egzamin końcowy!
Każdy z nas kiedyś dojdzie do poziomu 9 (12) nawet jeśli to będzie trwać neony lat.
I tego Wam i sobie życzę
Ewa